Popularne posty

wtorek, 16 sierpnia 2011

Historia Muzyki cz.1 - Partytura



W      

 Wszystko skądś bierze swój początek. Nie inaczej będzie i tym razem. Skoro już jestem, pozwolę sentymentalnym nutkom wsiąść w wehikuł czasu i przenieść się do chwili narodzin, a nawet..do poczęcia. Razem ze mną powędruje pięciolinia i wiolinowy klucz.
A co za tym idzie..?

Dwoje kochających się osób, zapragnęło uszczęśliwić się jeszcze bardziej i obdarować czymś nawzajem. Więc, stałam się wtedy, odtąd i na lata prezentem i pieczęcią dojrzałego już uczucia, by z każdym dniem postrzegać i bogacić świat barwą moich błękitnych oczu. Ja – to chwila majowa, której przeszło zimę witać. Rodzice wracając z potańcówki postanowili, że tu i teraz zacznie się mój początek. Tak przyszłam na świat. W mroźny, zimowy miesiąc przy wtórze cudownych dźwięków płynących z radioodbiornika podczas  koncertu życzeń, moja mama tuliła w swych ramionach upragniony podarunek dla taty. Tato, zaś wydeptywał śnieg na chodniku, by przetrzeć szlak do domu żonie i nowonarodzonej. Zima nie dawała za wygraną. W tym czasie w szpitalnym pokoiku nad moją postacią pochylała się piastunka losu – Matka Chrzestna. W ręce trzymała atrybuty przeznaczenia. Los powierzył jej moją przyszłość. Od tej chwili zakochałam się w muzyce, jakby ta cudowna istota przysłana nie wiadomo skąd, była jedną z Muz powożących rydwanem egzystencji dla piękniejszej formy i stylu. To ona będzie ratować mi życie, uczyć wychowywać, bawić,  inspirować  i tylko jej pozostanę bezgranicznie wierna aż do końca.
 To moje przymierze. Można w to wierzyć lub puścić mimo uchem i okiem, ale;




Byłoby rzeczą wielce niestosowną pisać o muzyce, bez wzmianki o jej pochodzeniu. Delektuję się tym i upiększam jak tylko potrafię, a materia z zakresu historii i teorii tegoż przymiotu, powędruje wraz ze mną choćby po to, by nie pogubić drogi do źródeł.